Nasze pierwsze Boże Narodzenie
W naszym domu od samego rana panuje poruszenie. Każdy na siebie wpada, maluchy biją się, starszy chłopiec ciągle zadaje pytania. Buzia mu się nie zamyka:
Dlaczego biały obrus?
Dlaczego tyle talerzy?
Dlaczego tyle noży, łyżek…?
Dlaczego „trawa” pod obrusem?
Wszystko budziło w dzieciach ogromne zdziwienie. Gdy do domu wszedł mąż z choinką, Oliwia z entuzjazmem krzyknęła i zawoła do pozostałych dzieci chodźcie szybko wujek przyniósł drzewo. W maluchach od razu zrodziło się pytanie:
Po co to drzewo?
Jednak to nie była jedyna rzecz, jaką chciały wiedzieć dzieci. Pojawiły się kolejne pytania, wywoływane coraz bardziej rozbudzaną ciekawością. W jednej chwili zapragnęły wiedzieć wszystko:
Dlaczego musimy ubierać się odświętnie, przecież będziemy jeść?
Tych pytań były tysiące. Ciekawość dzieci nie miała miary. Zachowywały się jakby przeżywały pierwsze Święta w ich życiu. Po części tak właśnie było, ponieważ w ich domach rodzinnych brakowało nawet choinki.
Dla nas również te Święta okazały się wyjątkowe. Wigilię jedliśmy w nowym, powiększonym składzie. Dzięki temu nasz dom odżył, a mimo hałasu i zgiełku czuliśmy jakby rzeczywiście Jezus narodził się pod naszym dachem. W tym roku po raz pierwszy zbieraliśmy puste naczynia po kolacji wigilijnej, ponieważ wszystko zniknęło ze stołu. Jednak nie tylko potrawy zniknęły, ale również wszelkie troski i kłopoty. Nigdy nie zapomnimy tych pięknych Świąt.
Danuta Karczewska (RDDz Lidzbark Warmiński)